2022-10-26 15:48, Autor: Sławomir Kwasowski (SlawoyAMD)
Dawno, dawno temu, wszystkie klawiatury były szare i... mechaniczne. Tak, mechaniczne i to w pełnym tego słowa znaczeniu. Odpowiedniki dzisiejszych przełączników były ogromne, często korzystały z metalowych ramion, przez co całość urządzenia była naprawdę ciężka. Ale miało to tą zaletę, że w zasadzie stare "klawy" oparte na projekcie koncernu IBM, były nie do "zajechania" i mimo tłuczenia w ówczesne gry, walenia nimi w biurko i pięścią w klawisze, w zasadzie nigdy nie odmawiały posłuszeństwa. Kiedyś nie myślano o ich precyzji działania, czasie reakcji i sile nacisku mierzonej w niutonometrach... Po prostu miały być trwałe i działać. Sam pamiętam mój pierwszy komputer uzbrojony w procesor AMD serii K6, uzyskujący "zawrotne" 266 MHz (Pentiumy II Intela, były koszmarnie drogie). Nie dało się na nim odtwarzać zbytnio filmów w popularnym wtedy formacie DivX, bo sceny akcji wyprzedzała ścieżka audio i głos lektora (co średnio dwie minuty trzeba było robić pauzę, by zsynchronizować obraz z dźwiękiem). Później zmieniłem procka na AMD K6 II o zawrotnej prędkości 400 MHz i wtedy już mogłem wejść w świat gier, w czym dzielnie pomagała mi właśnie klasyczna, mechaniczna klawiatura wzoru IBM i mysz z "kulką", czyli kulkowym, równie mechanicznym podzespołem przenoszący ruch gryzonia na elektroniczny kursor wyświetlany na kineskopowym monitorze w najpopularniejszej wtedy rozdzielczości 14-cali... To były czasy.
Trochę później komputery szybko przyśpieszały swoją moc obliczeniową, gry stawały się coraz bardziej rozwinięte graficznie i zaczęły się pojawiać pierwsze klawiatury i myszy, dedykowane właśnie graczom. Zaczęto badać czasy reakcji mechanizmów, ich precyzję działania i... wymyślono klawiatury membranowe. Były dużo tańsze w produkcji, nieskomplikowane technicznie, a przy tym ich banalne mechanizmy oparte na gumowym zawieszeniu zwieńczonym "kontaktem", pozwalały na projektowanie klawiatur mniejszych, lżejszych, o nowoczesnym design’nie. Ale ówcześni użytkownicy (i ich udręczone nocnymi rozgrywkami, rodziny), pokochali "membrany" za ciszę ich pracy, bo stare "mechaniki" naprawdę ostro grzechotały podczas pracy. Ludzie oszaleli na ich punkcie, na forum wciąż pojawiały się tematy, który "gumiak" jest najcichszy, najszybszy, odporny na drobne zalania itp... Ale historia kołem się toczy i czym bardziej zaczął się rozwijać rynek gamingowy, tym bardziej konstruktorzy tęskniej zaczęli spoglądać wstecz, na mechaniczne styki, które teraz można było już bardziej technologicznie miniaturyzować, ustalać im różne wartości nacisku, wysokości skoku i momentu kontaktu oraz dużej wytrzymałości liczonej w milionach cykli pracy, co sumarycznie miało przekładać się na przewagę w rozgrywkach zawodowych graczy e-sportowej areny.
I tak ponownie wróciliśmy do "mechaników", które ponownie stały się naszym pragnieniem i ponownie płacimy za nie spore pieniążki, bo są znacznie droższe od ich "gumkowych" odpowiedników (choć nie zawsze). Niemniej teraz nie są już one szare (chyba że taką właśnie będziemy chcieli kupić), o jednolitym standardzie wyglądu. Obecnie możemy przebierać w ich kolorach, systemach podświetlenia RGB LED, kształtach, wersjach klawiszy (pełne lub bez panelu cyfrowego - TKL), personalizować je nakładkami, wymiennymi klawiszami... Mówiąc krótko, od koloru do wyboru.
Tyle skróconej historii na temat najczęściej wykorzystywanego akcesoria przy naszych domowych PeCetach, bo dziś chciałbym Wam przedstawić fajne, mechaniczne klawisze marki Genesis, w postaci modelu THOR 303, ale w wydaniu dla np. użytkowników stacjonarnych komputerów Macintosh spod logo ugryzionego jabłka (Apple), albo po prostu dla kogoś, kro chce, aby jego stanowisko pracy i komputerowych rozgrywek, wyróżniało się śnieżną bielą, która fajnie może komponować się na biurku z białym monitorem (ramki) i równie jasną myszą z "ogonem" lub bez.